«

»

danielkaszubowski

Krótko o oszustwach podatkowych

 

Za sprawą Stowarzyszenia „Młodzi Socjaliści” głośno było w ostatnim czasie o ukrywaniu dochodów i wyprowadzaniu zysków za granice, co przekłada się nie tylko na odpływ kapitału w podmiotach gospodarczych działających na terenie Polski, ale i mniejsze wpływy z podatków. Niestety, instytucje rządowe nie prowadzą statystyk dotyczących potencjalnych kwot, jakie Państwo Polskie traci w wyniku tych oszustw. Szczególnie jeżeli chodzi o podatek CIT. Można jedynie się domyślać, o jakie kwoty chodzi. Jedyne, czego nie można, to usprawiedliwiać takowych działań i wmawiać sobie i innym, że jest to przejaw zaradności. Nie, nie jest. To zwykłe oszustwo, lub jak kto woli – kradzież.

 

Dlatego dziwi dosyć liczne grono osób, które działania firm takich jak LPP popierają. Oczywiście przeszkadza większości z nich, że podobne wybryki stosują także wielkie sieci handlowe – ale tu już oczywiście jest problem. Bo „wielkie markety wypompowują polski rynek i niszczą nam gospodarkę”. Tylko czy nie jest to aby dobitny przykład hipokryzji? Przecież działania tych spółek – czy to właścicieli marek ciuchów, czy sklepów wielkopowierzchniowych, są takie same. Unikanie płacenia podatku i wyprowadzanie zysków. Działania zarówno podmiotów zagranicznych, jak i oszustów krajowych wyrządzają ogromne szkody nie tylko gospodarce, ale i Państwu. Czemu?

Sprawę wytłumaczyć można w dość prosty sposób. Każde zaniżanie dochodu, czy też „wykupowanie licencji” oznacza, że każdego roku do budżetu państwa wpływa mniejsza liczba środków pieniężnych. Dzięki temu Rząd ma do dyspozycji mniejszą kwotę, a więc ma do wyboru albo mocniej zadłużać budżet państwa (co jest praktykowane), albo obniżać kwoty przeznaczone na kolejne dziedziny i inwestycje (co praktykuje się również, bo dług rośnie zbyt mocno). A kto na tym wszystkim traci? My. My wszyscy, bowiem to ze środków zgromadzonych w budżecie państwa finansowana jest służba zdrowia, edukacja, służby mundurowe i administracja. Mniejsze środki dla nich oznaczają bardzo często spadek jakości świadczonych usług. W przypadku służby zdrowia – wydłużanie się w nieskończoność kolejek do lekarzy specjalistów, co jest najdobitniejszym przykładem na niedofinansowanie najważniejszych „instytucji”. I jest to odczuwalne nawet pomimo faktu, iż w znacznej większości to zwykli zjadacze chleba, a nie przedsiębiorcy, finansują państwo. W końcu wszelkie podatki typu akcyza czy VAT płacimy my, kupując różnego rodzaju produkty. Podmioty gospodarcze, którzy wedle prawa są zobowiązane do płacenia tego podatku, przerzucają go na nas, w ostatecznej cenie towaru. A wpływy z tych podatków tworzą praktycznie 3/4 budżetu państwa. Również gdy porównamy wysokość wpływów z PIT i CIT, to okaże się, że wpływy z CIT stanowią nieco ponad połowę wpływów z PIT. Warto tu wspomnieć, dla ścisłości, że wśród płatników VAT i PIT znajdują się i przedsiębiorczy przedstawiciele naszego narodu. Niemniej jednak, znaczna część z nich ma możliwość „odliczenia sobie VATu”, a więc nie płaci go w takiej kwocie, w jakiej powinni. Bo przecież tutaj paliwko kupię na firmę, tutaj kilka zgrzewek tego, czy kilka kartonów tamtego. Nie bronie takiego zachowania, choć uważam je za niezbyt etyczne. W końcu część z tych „pseudo-zakupów” jest uzasadniona i rzeczywiście idzie na rzecz firmy. Co jednak w sytuacji, kiedy takich przekręcików, aby zmniejszyć swoje zobowiązania podatkowe, robi się coraz więcej i, koniec końców, kończy na wyłudzaniu zwrotu podatku?

Szacuje się, że każdego roku Polska traci prawie 6 miliardów złotych dzięki nieuczciwym osobom, które dokonują oszustw przy płaceniu podatku VAT. Niestety, takich danych nie ma jeżeli chodzi o podatek PIT i CIT. A przydałyby się takowe. Dla przykładu, przez ostatnie 7 lat (a więc od początku kryzysu), bogaci obywatele Grecji wywieźli z kraju 54 miliardy euro. Łatwo policzyć, że jest to kwota w wysokości około 220 miliardów złotych. Oczywiście kwoty te wytransferowano po cichutku i bez zapłacenia należnych podatków. Gdyby dokonać niezwykle uproszczonych obliczeń i wyliczyć z tej kwoty podatki, jakie te osoby zapłaciłyby w Polsce, to mamy niezwykle okrągłą sumkę 39 600 000 000 złotych. I to tylko wtedy, gdyby zapłacili jedynie podatek PIT w wysokości 18%. Daje nam to roczną kwotę (bo kwota ok. 220 mld euro powstała w 7 lat) około 5,66 mld złotych rocznie. I choć nie naprawiłoby to budżetu, to wraz z należnymi wpływami z tytułu podatku VAT dawałoby to już kwotę ponad 10 mld złotych każdego roku. I myślę, że śmiało kwotę tę można przyjąć jako kwotę, na jaką okradają nas oszuści podatkowi. I choć kwota ta stanowi mniej niż 1/30 budżetu kraju, to za pieniądze te można by sfinansować cała masę inicjatyw.

Całkiem spora sumka, nieprawdaż? Czemu więc nie reagujemy, kiedy okrada się nas z takowej kwoty?

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Twitter
  • Wykop
  • RSS
  • Śledzik

O autorze

danielkaszubowski

danielkaszubowski

Bydgoszczanin, lewicowy patriota, demokratyczny socjalista.