Po wczorajszej Sesji Rady Miasta, można tylko przyklasnąć tym, którzy zagłosowali za zmianą uchwały intencyjnej i nazwaniu naszej najnowszej przeprawy przez Brdę – Mostem Uniwersyteckim. Już pal licho przywłaszczenie sobie inicjatywy przez działaczy PO (inicjatywa ta przecież padłą znacznie wcześniej i z innej strony). Wreszcie PO zrobiło coś, czemu można na lokalnym podwórku przyklasnąć. Lub po prostu – posłuchało co ludzie sądzą. Niestety, nie w smak to wszelkiej maści prawicowym działaczom, a raczej „prawicowym”, spod znaku Prawa i Sprawiedliwości. Tu jednak nie spotyka nas nic dziwnego. Szczególnie gdy prześledzimy inicjatywy, w które PiS i środowiska z nim związane, angażują się najbardziej.
Przywrócenie krzyża do herbu Bydgoszczy, walka o patronat nad mostem w ciągu Trasy Uniwersyteckiej czy Tydzień Ateizmu – tym może pochwalić się nasz lokalny dywizjon Prezesa Kaczyńskiego, który stanowić ma alternatywę dla rządów Platformy Obywatelskiej i (tu już lokalnie, bowiem Bruskiego PO jakby odtrącało) Prezydenta Bydgoszczy. Tylko co te działania tak naprawdę dla nas znaczą? Jaką alternatywę dla nas stanowią? Jak dla mnie – żadną. Wręcz przeciwnie. Od PiS jeszcze bardziej odstrasza. Nie wspominając już nawet o sposobie, w jaki lokalne struktury Partii Prezesa Kaczyńskiego się promują. Awanturniczy, agresywny ton który prędzej towarzyszył czasom wojny, kiedy to za wszelką cenę zachęcano ludzi do walki. Tylko z czym my mamy teraz walczyć? Sami ze sobą? Tego chce PiS? Najwyraźniej tak. Bo dla nich nie liczy się raczej zdanie ludzi i problemy mieszkańców naszego miasta. Ba, śmiem wątpić czy myślą o nas także w perspektywie kraju. W końcu najważniejsze jest „kłamstwo smoleńskie” i zniszczenie Tuska.
Nie ma więc co się dziwić, że w sondażach lokalnych bryluje raczej SLD – obecny koalicjant PO. I mimo że jest mniej widoczny, to konsekwentnie buduje sobie pozycję lidera w grodzie nad Brdą. Może więc, zamiast marnować energię na walkę przeciw społeczeństwu, działaczom PiS mogłoby wreszcie zacząć zależeć na budowaniu rzeczywistej alternatywy politycznej? Bo tu nawet żal i zażenowanie „Prezydenta” Komorowskiego nie pomoże…