Często słyszymy i czytamy, że Polska jest “w tyle” za Europą w dziedzinie respektowania praw człowieka w zakresie równouprawnienia ze względu na preferencje seksualne. W związku z tym powinniśmy dopasować się do innych krajów UE. Takie tezy wygłaszają zarówno unijni biurokraci jak i nasi, tubylczy reprezentanci postępowej lewicy.
Pomijając już fakt, że nie pragnęliśmy zamiany “wielkiego brata” z Moskwy na “wielkiego brata” z Brukseli, który mówiłby nam jak mamy żyć, a jedynie partnerskiego układu gospodarczego i militarnego, to warto zerknąć na problem i porównać mity z realnością.
Belgia, Holandia, Finlandia, Niemcy, Islandia, Norwegia, Portugalia, Szwecja, Hiszpania, Wielka Brytania i(nie wspominając o niektórych stanach USA)… Jaki kraj będzie następnym, w którym uzna się za równoprawne normalne z „normalnym inaczej”? Próbowano już i u nas wprowadzać formalne związki para-małżeńskie dwóch osób jednej płci, ale póki co udało się te inicjatywę utrącić. Pytanie na jak długo?
Owe związki para-małżeńskie to tzw. „związki partnerskie”. Czym się różni „związek partnerski” od małżeństwa? Według projektu ustawy, który próbowano przeforsować w polskim parlamencie praktycznie tylko kwestią adoptowania dzieci.
Sprawa „związków partnerskich” jest o tyle ciekawa, że właściwie nie wiadomo o co chodzi. Homoseksualiści obojga płci twierdzą, iż pragną jedynie być zrównani w prawach z heteroseksualistami. Rzewnym głosem żalą się, że są dyskryminowani. Ale gdzież ta dyskryminacja?! Czy polskie prawo zabrania bycia homoseksualistą? Czy w Polsce skazano kogoś za homoseksualizm? Czy geje i lesbijki są pakowani do więzień?
Różni działacze wspierający roszczenia środowisk homoseksualnych (oczywiście światli i mądrzy) trąbią na alarm. Ot, różne Środy, Nowickie, Szczuki, Biedronie czy Będowscy twierdzą, że homoseksualiści są w Polsce pozbawieni części praw obywatelskich!!! Przejrzałem Konstytucję RP i – mimo jej niedoskonałości – nie znalazłem w niej artykułu wykluczającego kogokolwiek z jakiejkolwiek dziedziny życia społecznego ze względu na preferencje seksualne. A może dla pani profesor to nie konstytucja jest najważniejszym aktem prawnym III RP?
Wspomniany wyżej projekt ustawy o jednopłciowych pseudo-małżeństwach, zgłoszony (i na szczęście nie przyjęty póki co) byłby tylko z pozoru aktem prawnym cokolwiek zmieniającym w uprawnieniach osób homoseksualnych. I bez tej ustawy homoseksualiści maja takie same prawa jak heteroseksualiści.
Dzięki działalności lewicowych aktywistów funkcjonuje w świadomości społecznej kilka mitów, które właściwie nazwać można wręcz kłamstwami. Mówi się na przykład, że homoseksualiści nie mają prawa do odwiedzin swojego partnera w szpitalu oraz uzyskania informacji o jego zdrowiu – w przeciwieństwie do osób heteroseksualnych pozostających w formalnym związku. Bzdura. Skandaliczna nieznajomość prawa!
Ustawy o zawodzie lekarza oraz druga, o zakładach opieki zdrowotnej mówią wyraźnie, że lekarz udziela informacji innym niż pacjent osobom tylko za jego zgodą. Nieważne czy to żona, mąż, sąsiad czy partner. Podobnie jest z dostępem do dokumentacji medycznej. Natomiast odwiedzać w szpitalu może każdy – byle w określonych godzinach. Inną bzdurą głoszoną przez „obrońców praw mniejszości” jest teza o braku prawa do dziedziczenia po partnerze. Szanowni Państwo, testament może sporządzić każdy i rozporządzić w nim swoim majątkiem jak chce. Spisujący testament może dowolnie decydować co komu zapisuje.
Często też słyszy i czyta się o innych „przejawach dyskryminacji” dotyczących np. odbioru korespondencji, możliwości wspólnych zakupów nieruchomości, dokonywania wspólnych darowizn, posiadania wspólnych rachunków bankowych. Tu też obserwujemy albo zwykłe kłamstwa, albo niekompetencję. Może zamiast urządzać parady zapoznacie się z polskim prawem?
Inną kwestią są przejawy dyskryminacji w pracy czy też naruszanie dóbr osobistych. Cokolwiek by nie sądzić o homoseksualizmie, to jak każdy obywatel RP również „kochającym inaczej„ przysługują określone prawa – te same dla wszystkich. Wystarczy z tych praw korzystać. Jeśli ktoś uważa, że naruszono jego dobra osobiste to może swoich racji dochodzić przed sądem. Te same paragrafy dotyczą wszystkich polskich obywateli. Jedyna różnica między sytuacją prawną homo- i heteroseksualistów polega na tym, że homoseksualna para nie może rozliczać się wspólnie z podatku dochodowego, a normalni małżonkowie mogą. Pytanie brzmi: dlaczego umożliwiono normalnym małżeństwom wspólne rozliczanie się z podatku dochodowego? Cóż, normalne małżeństwo ma jednak inne cele i wydatki (a przynajmniej może mieć) niż związek dwóch osób tej samej płci.
Takie rozwiązanie miało być swego rodzaju premią pro-rodzinną, a w przypadku pary homoseksualnej nie można mówić o rodzinie.
Mimo że żyjemy w „demokratycznym państwie prawa”, świetnie zorganizowanym i ustawowo tolerancyjnym, to wszelkie mniejszości i tak czują się niedowartościowane. Bywa. Irracjonalne zachowania i przewrażliwienie są typowe dla osób niepewnych swej tożsamości. Tylko dlaczego reszta społeczeństwa musi ponosić konsekwencje czyichś kompleksów?
„Związki partnerskie” mają stanowić odpowiednik małżeństwa. Małżeństwo to formalna instytucja gwarantująca właściwe oraz bezpieczne wychowanie potomstwa. Co wspólnego z tym ma para homoseksualna? Przecież jest biologicznie niemożliwe spłodzenie potomstwa przez parę osobników tej samej płci. Homo sapiens nie rozmnaża się też przez pączkowanie!!! No, tego mi nikt nie wmówi!!! Nawet cały batalion reprezentantów wojującego homoseksualizmu i feminizmu.
Swoja droga ciekawy jest ten sojusz homoseksualistów z feministkami.. Co ich łączy?
Na koniec jeszcze jedna uwaga: czas chyba realnie przedefiniować politykę państwa i całej Europy. Czas zacząć wspierać dzietność a nawet wielodzietność. Prognozy demograficzne rokują nam źle. GUS wyliczył, że w 2070 roku Polaków będzie pomiędzy 21 mln a 23 mln. Możemy oczywiście zastosować wariant zachodnioeuropejski (promowany przez biurokrację brukselską) i sprowadzić imigrantów, ale to poważnie zagrozi po prostu naszej tożsamości kulturowej. I to już nie będzie ani Polska ani Europa. Zatem lewicowej inżynierii społecznej trzeba w końcu postawić tamę, byśmy nie stali się ostatnim pokoleniem wymierającego ludu.
Wojciech Wilkowski