Dwa tygodnie temu poseł Łukasz Schreiber wraz z europosłem Kosmą Złotowskim zaproponowali przyjęcie bydgoskiej deklaracji przeciwko mowie nienawiści. Miałby być to wspólny pakt polityków i przedstawicieli mediów, w trosce o jakość debaty publicznej, aby emocje polityczne nie przekładały się na wandalizm i rękoczyny. Deklarację chętnie podpiszę (stawiane w niej zasady są mi bliskie), ale mam pewne obawy co do jej ogólnego powodzenia.
Wszystko się zaczęło od tego, iż wandale na początku roku zdewastowali drzwi do wspólnego biura obu polityków w Nakle nad Notecią. W zeznaniach mieli przyznać, iż ich motywacją były negatywne emocje wobec partii rządzącej w kraju. Taka forma wyrażania niezadowolenia zasługuje na pełne potępienie, czego dokonali nawet niektórzy politycy opozycji jak senator Jan Rulewski.
Minęło kilka i ukazał się wywiad z prezydentem Rafałem Bruskim, w którym poinformował on, iż nieznani sprawcy wkręcili mu trzy śruby w opony samochodu. Czyn również wołający o potępienie, mogący skończyć się tragicznie. Okazuje się jednak, iż osoby, które najgłośniej oburzały się o zniszczenie drzwi biura poselskiego, próbują z incydentu z oponą drwić. Jest to typowy przykład kalizmu – jak politycy PiS są poszkodowani to jest mowa nienawiści, ale jak politycy PO to problemu mowy nienawiści nie ma. Mógłbym zacytować jeszcze fragment Pisma Świętego o belce w oku, ale sobie odpuszczę. Podejrzewam, że posłowie Schreiber i Złotowski również z tego kalizmu się nie cieszą. W sprawie przebitej opony w samochodzie prezydenta nie wiemy zbyt wiele, być może nie miała ona nic wspólnego z polityką, jednak drwiąc z tego podsycamy tylko temperaturę sporu politycznego.
Deklaracja przeciwko mowie nienawiści będzie miała tylko sens, jeżeli z niej wypłynie refleksja, w której uczestnicy życia publicznego zadadzą sobie pytania, czy swoją działalnością służą narodowi. Skłócony naród jest rzeczą najgorszą – wiedział o tym doskonale Roman Dmowski, który po zamachu majowym potrafił zrobić krok do tyłu, ale rozumiał, że robi to dla dobra Rzeczypospolitej. O tym do czego może prowadzić brak odpowiedzialności politycznej pokazuje mająca miejsce na Kujawach bitwa pod Mątwami, którą najchętniej byśmy wyrzucili z kalendarza, bowiem Polak na polu bitwy stanął przeciwko Polakami, zginęło wielu weteranów, co osłabiło Rzeczpospolitą. Niektórzy uważają, że pod Mątwami zdecydowały się późniejsze losy Polski, w tym jej upadek poprzez rozbiory. Świętujemy obecnie 100-lecie odzyskania niepodległości, czy robimy wszystko, aby jej ponownie nie stracić?