Gazeta Wyborcza podjęła interwencje w sprawie dość patologicznego zdarzenia jakie miało miejsce przed ostatnim meczem Zawiszy, gdy ochroniarz za dodatkową dopłatą oferował załatwienie biletu bez konieczności oczekiwania w kolejce. W międzyczasie kasjerzy robili na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu co wydłużało kolejkę, a owemu pracownikowi ochrony nakręcało popyt.
Czytelnik nie chodzący na mecze zapewne się dziwi, że takie rzeczy dzieją się w najbardziej profesjonalnie zarządzającym klubie w Polsce. Tak twierdzi przynajmniej właściciel klubu, a dziennikarze z ową gazetą na czele ten wizerunek próbują budować. Oczywiście jeżeli ktoś chodzi na mecze, to widzi jaka jest rzeczywistość od wielu miesięcy. Organizacyjna bylejakość. Wcześniej tego ,,obiektywni” dziennikarze jednak nie potrafili zauważyć.
Klub obiecał wyjaśnić sprawę i na tym interwencja się nie kończy. Bo jakoś nie widać wielkiego oburzenia redaktora tym, że ochroniarz we współpracy zapewne opłatę z załatwienie biletu bez kolejki brali do swoich kieszeni i bez odliczenia podatku, co byłoby okradaniem państwa.
W wizerunek klubu jeszcze bardziej uderza jednak to, że takiego procederu nie zauważyły władze klubu. W praktyce pokazuje to dobitnie, że nie panują oni nad tym co się dzieje na stadionie. To jest też kolejna przesłanka, aby mieć podstawy do twierdzenia, że zamieszki w czasie meczu z Widzewem, od których rozpoczął się konflikt kibiców z właścicielem, były spowodowane złym przygotowaniem organizacyjnym meczu.
