«

»

Łukasz Religa

Samorządy piątym kołem od wozu demokracji parlamentarnej

Dużo emocji wywołały ostatnie rozstrzygnięcia w kwestii ZIT, narzucone mieszkańcom kujawsko-pomorskiego odgórnie przez polityków w Warszawie. Ta sytuacja jest dobrym pretekstem do podjęcia rozważań, czy tak powinna wyglądać cały czas młoda polska demokracja. Gdy polityka parlamentarna jest głównie rywalizacją pomiędzy organizmami partyjnymi, które jednak nie reprezentują regionów.

Za pół roku rozpocznie się kampania samorządowa, w której zapewne pojawią się różne wizje dla rozwoju poszczególnych miast i regionów. Nie unikniemy jednak debat o programach krajowych partii. Kandydaci reprezentujący partie polityczne ubiegający się o mandaty radnych bądź funkcję prezydentów miast, będą musieli iść zgodnie z programem swojej partii. Ten tworzony uniwersalnie dla całej Polski może być w wielu miejscach rozbieżnych z interesem np. Olsztyna czy Włocławka. Partie te wybory potraktują bardziej jako sprawdzian i próbę siły przed elekcją do parlamentu zapowiedzianą na rok później. Reasumując pojęcie ,,Bydgoskiej racji stanu” czy każdego innego miasta nie będzie miało realnej szansy bytu.

Artykuł 15 Konstytucji głosi:

Ustrój terytorialny Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia decentralizację władzy publicznej.

Z punktu widzenia prawnego ta decentralizacja w pewnym stopniu funkcjonuje. Jak jednak spojrzymy na tę kwestie praktycznie, to zauważymy, że partie polityczne mające największe poparcie tej decentralizacji nie realizują. Lokalni członkowie PO i PiS nie mają zbytniej swobody w kreowaniu krajowej polityki zgodnie z interesem regionów, które reprezentują. Jeżeli samorządowcy reprezentujący jedno ugrupowanie nie mogą dojść między sobą do porozumienia przy ustalaniu koncepcji współpracy, wówczas próbują na siebie wpływać po przez wyżej usytuowane struktury w stolicy. Te chcąc załagodzić spór mogą po przez zagrożenie wstrzymaniem dotacji, wymuszać decyzje na samorządowcach. Pokazuje to dobitnie kujawsko-pomorski spór o kształt ZIT pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem.

PO i PiS stały się w pewnym sensie korporacjami, których nadrzędnym interesem jest utrzymanie swojego bytu, który jest stawiany wyżej niż dobro państwa, a już tym bardziej małych Ojczyzn. Na tym tle dość przyzwoicie się wyróżnia struktura SLD, gdzie przynajmniej do szczebla miast wojewódzkich działają w miarę przyzwoicie procedury demokratyczne. Większy kładzie się w tym ugrupowaniu nacisk na kreowanie polityki na niższy szczeblach, czyli w sposób zupełnie odwrotny niż ma to miejsce w dwóch partiach o największym poparciu. Ciężko w tym momencie jest działanie struktury sojuszu ocenić obiektywnie, gdyż w przyszłym roku minie dekada, gdy partia Leszka Millera nie ma  wpływu na rządzenie krajem.

Dobitnie powyższą moją tezę pokazują listy wyborcze do Parlamentu Europejskiego, gdzie to kierownictwo partii w Warszawie ustala listy wyborcze dla poszczególnych regionów. Należy także podkreślić, że strategie rozwoju województw powinny być zgodne z koncepcją rozwoju kraju przygotowaną centralnie przez rząd. Z kolei gminy swoje strategie muszą opierać o zapisy wojewódzkich dokumentów planistycznych. To przeczy idei decentralizacji.

Podsumowując

Największym plusem decentralizacji jest zarządzanie państwem z uwzględnieniem potrzeb mieszkańców całego jego terytorium. Kreowanie polityki zaczyna się na najniższym szczeblu, czyli najbliżej ludzi, stąd też można zrozumieć wiele potrzeb, które nie są zauważalne za biurkami urzędniczymi w Warszawie. Dobrze przeprowadzona decentralizacja powinna zapobiegać sytuacją, gdy mieszkańcy jednych części kraju są gorzej traktowani niż pozostali. Nie bez powodu przy wyborach parlamentarnych mandaty są dzielone z podziałem na okręgi, aby dać każdemu z regionów proporcjonalną do liczby mieszkańców reprezentacje.

Pierwszym celem jaki sobie powinniśmy postawić w tej materii, to wypieranie z samorządów udziału partii, aby gminami rządzili przede wszystkim ,,gospodarze”, samorządowcy z prawdziwego zdarzenia, a nie osoby traktujące działalność samorządową jako jeden z przystanków w karierze. Te słowa wielu osobom się mogą nie spodobać, ale to jest podstawa. Nie można jednak zakazać partiom udziału w wyborach – społeczności lokalne muszą być świadome, iż odsunięcie od władzy partii w samorządach jest w żywotnym interesie ich małych Ojczyzn.  

Tak jak napisałem jednak na samym początku – jesteśmy demokracją młodą i jeszcze wiele jako przedstawiciele społeczności lokalnych musimy się nauczyć. Obserwując ostatnie oburzenie wielu środowisk na tzw. ,,spadochroniarzy” na listach wyborczych, jestem jednak dobrej myśli.

Należy tutaj zauważyć, że wyrażam postulatu prawnego zwiększenia niezależności regionów od władz centralnych, lecz tylko oczekuje właściwego wyegzekwowania obecnie obowiązujących aktów.

Wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu – głosi historyczna już Konstytucja 3 maja, której rocznicę wprowadzenia będziemy za kilka dni świętować. Ten cytat zdobi też witrynę internetową Sejmu RP.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Twitter
  • Wykop
  • RSS
  • Śledzik

O autorze

Łukasz Religa

Łukasz Religa

Redaktor naczelny Portalu Kujawskiego. Bydgoszczanin od urodzenia. .