Na kilka minut przed konferencją Jarosława Kaczyńskiego w Bydgoszczy większość dziennikarzy była zgodna, że profesor Andrzej Zybertowicz rywalizację o mandat europosła przegra z posłem Kosmą Złotowskim. Te przewidywania odzwierciedlała konferencja prasowa na której Kaczyński poparł otwarcie Złotowskiego, przy tym ganiąc na jego rywala.
Punktem przełomowym miała być publikacja prof. Andrzeja Zybertowicza w tygodniu ,,WSieci”, gdzie skrytykował prezesa Kaczyńskiego, zarzucając mu popełnianie wielu błędów. Znając wrażliwość byłego premiera na krytykę można łatwo się domyśleć, że czyn Zybertowicza nie zostanie bez reakcji. Kaczyński zarzucał mu brak lojalności i porównał go do europosła Marka Migalskiego, który po uzyskaniu mandatu odszedł PiS.
Pozostaje jednak pytanie, dlaczego prof. Zybertowicz tak się zachował? Jako socjolog może się on poszczycić dość sporym dorobkiem, a marketing polityczny jest przecież mocno związany z tą nauką. Gdy wiele osób mówi o wielkim błędzie Zybertowicza, docierają do mnie pojedyncze głosy, że profesor na tym całym zamieszaniu może jednak dużo zyskać.
Przyznam, że gdybym miał wybierać pomiędzy Złotowskim a Zybertowiczem, to poparłbym tego drugiego. Nie przekonuje mnie bowiem argument Kaczyńskiego za Złotowskim – lojalność wobec partii. Przypomina mi się od razu kwestia głosowania na Radzie Miasta Bydgoszczy na słynnym ZIT. Wówczas pod ostrą krytyką byli radni PO i prezydenta Rafał Bruski, gdyż wyżej postawili interes partii od interesu miasta. Mówiąc krótko, byli lojalni wobec partii. Ja oczekuje natomiast lojalności przede wszystkim wobec wyborców, a nie struktur partyjnych, które przypominają coraz bardziej korporacje.
W tym momencie profesor Zybertowicz pokazał pewną niezależność wobec woli lidera partii z której listy startuje (nie jest on formalnie członkiem PiS). Być może na tym polega geniusz postępowania profesora, że widzi znacznie więcej co się dzieje w społeczeństwie, od typowych działaczy partyjnych, których śmiało można nazwać już betonem.
Bardzo mnie nurtuje, kto tutaj ma rację – twierdzący, że profesor zrobił błąd czy ci co uważają na odwrót. Odpowiedź na to pytanie da nam najbliższa niedziela. Czy jak sugerował na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński – nie ma on zmysłu politycznego, czy może były premier się mocno mylił? O profesorze Zybertowiczu mogę powiedzieć za to, że jest na pewno szaleńcem, bardziej w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Sam natomiast jeszcze nie zdecydowałem, na kogo oddam w niedzielę głos, stąd też proszę nie traktować tej publikacji jako agitacji na jakiegokolwiek kandydata. Po prostu dość mocno zaintrygowało mnie zjawisko, które mam okazję na lokalnej, a właściwie nawet krajowej, scenie politycznej obserwować.