Uczelnie wyższe mimo, że są autonomiczne wobec władz miasta, w dużym stopniu kształtują jednak wizerunek gminy na terenie której się znajdują. Niestety Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, któremu patronuje ważny dla historii Bydgoszczy władca Polski, zbyt dobrej renomy dla miasta nie tworzy.
Nie będę zbytnio nawiązywał do wystąpienia przewodniczącego Rady Miasta Romana Jasiakiewicza, w którym znalazły bardzo gorzkie dla rektora UKW sformułowania. Jednakże, czytając w mediach, że głowie państwa napoje podawano w plastikowych kubeczkach, można rzecz, że większego obciachu dla królewskiej Bydgoszczy nie można było zrobić.
Na temat UKW jest głośno w odniesieniu do wielu kwestii, niestety nie są to dziedziny o których moglibyśmy mówić z dumą – jakości kształcenia i budowania społeczeństwa obywatelskiego po przez inicjowanie ważnych dla miasta debat.
W Bydgoszczy, ale także i sąsiednich powiatach mamy dość wysokie w stosunku do reszty kraju bezrobocie. Ten problem dotyczy w szczególności ludzi młodych, głównie absolwentów uczelni wyższych, czyli też UKW. Można zauważyć, że Uniwersytet sobie z tą kwestią kompletnie nie radzi, a prowadzona przez uczelnie polityka prowadzi tylko do pogłębiania tego stanu rzeczy. Jak bowiem nazwać inaczej wymyślanie kierunków dla bezrobotnych. Nazw nie podam, bo uderzę w ego ich twórców, a nie daj Boże zaszkodzę w dobrym interesie.
W ubiegłym tygodniu w ratuszu odbyła się konferencja poświecona innowacyjności regionalnej gospodarki. Fakt przybycia przedstawicieli kilku największych firm w regionie sprawia, że miała ona pewien prestiż. Mówiono w czasie jej trwania o potrzebie zaangażowania większego zaangażowania uniwersytetów, w wspólne działania na rzecz walki z bezrobociem. Mam jednak obawy, czy nad konkluzjami na UKW ktoś się w ogóle pochyli, gdyż znudzony rektor wyszedł po 40 minutach.
Być może i dobrze, gdyż w kuluarach zbyt miłych stwierdzeń raczej by nie usłyszał, gdyż przedstawiciele biznesu żartowali sobie, że UKW to nie jest uczelnia wyższa. I można zignorować to, ale to właśnie od tych ludzi zależy, czy absolwentom uda się znaleźć ,,godną” pracę.
Pisałem, że uczelnie są autonomiczne, co jest dla nich wielką zaletą. Dzięki temu łatwiej jest im organizować debaty na sprawy ważne dla społeczności lokalnej, czy nawet kraju. Z zazdrością patrzę jak poznańskie szkoły wyższe dość aktywnie wspierają proces tworzenia metropolii. U nas, jak jakaś debata się odbędzie to jest już wielkie wydarzenie. Gorzej już jednak z jej jakością, bo debaty organizowane na UKW poświęcone metropolitarności stwarzały wrażenia dość stronniczych, gdzie przedstawiciele nauki próbowali właściwie tylko za wszelka cenę udowodnić, że musi powstać duopol. Zupełnie inne wnioski w tej dziedzinie przedstawiała Polska Akademia Nauk, ale już ten temat zostawmy.
Quo Vadis Bydgoszcz? Dokąd prowadzisz ją Uniwersytecie?