Po środowym głosowaniu w sprawie wspólnego badania obszarów funkcjonalnych realizowanego przez Bydgoszcz i Toruń wiele osób czuje niedosyt, być może zdziwienie lub oburzenie. Osobiście będę bronić radnych, którzy głosowali za tym projektem, za to nie kryje oburzenia działaniami Urzędu Miasta.
Do zasadności decyzji jaką podjęła Rada Miasta przekonał mnie radny Jacek Bukowski, który stwierdził dość jasno, jak się wycofamy z bycia liderem tego projektu, to za chwilę marszałek pojedzie do minister Bieńkowskiej i przekona ją do tego, aby tym liderem jest Toruń. Przy takim rozwoju sytuacji uzasadnione byłyby obawy, że wynik tego opracowania nie był by do końca rzetelny i mogły by powstać kolejne dokumenty, które potwierdzały by tezę jaką lansuje pani minister i marszałek, czyli o bliskich relacjach Bydgoszczy i Torunia. Wykonanie tego raportu po przewodnictwem Bydgoszczy daje nadzieje, że będzie on w miarę rzetelny. Ważnym elementem tego procesu musi być jednak kontrola społeczna.
O samym projekcie dowiedziałem się w ubiegłym tygodniu, podobnie zresztą jak większość, jeżeli nie wszyscy, radni. O tym dlaczego ratusz postanowił podjąć wspólne zadanie z gminą Toruń, Nakło i Kowalewo Pomorskie, prezydent wyjaśnił mi dopiero na konferencji prasowej, tuż przed rozpoczęciem obrad Rady Miasta. Mniej więcej to samo prezydent powtórzył kilkadziesiąt minut później już w trakcie obrad. Bydgoscy rajcy zostali postawieni zatem już przed faktem dokonanym, w dość trudnej sytuacji. Było wiele wątpliwości, że Bydgoszcz mogła o dotacje na podjęcie badań wystąpić sama. Na tego typu rozważania było już jednak za późno. Z tego powodu nie kryje oburzenia.
Nie szukał bym tu jednak złej woli prezydenta, bardziej w mojej opinii była to obawa, że pani minister Elżbieta Bieńkowska swoje groźby wobec Bydgoszczy spełni. Tylko decyzje w którą stronę idzie Bydgoszcz, w związku z działaniami pani minister powinna podejmować Rada Miasta, przy pełnej jawności sytuacji. Tym razem tego jednak zabrakło.
Cieszy jednak, że radni w zdecydowanej większości odnośnie zachowania minister Bieńkowskiej wyrazili się zdecydowanie dając do zrozumienia, że na widzimisię członków rządu nie będzie zgody.
Z powyżej opisanych błędów należy wyciągnąć wnioski i podjąć takie kroki, aby się więcej nie powtarzały. Ważne zatem będzie umożliwienie pełnej kontroli społecznej dalszych prac nad projektem ZIT.
W czasie sesji Rady Miasta ze zdumieniem przeglądałem także artykuły z toruńskich gazet, które z dziennikarstwem nie miały nic wspólnego. W moim odczuciu ich celem było wpłynięcie na bydgoskich radnych oraz próba zdobycia czytelnika po przez kłamliwe straszenie Bydgoszczą.