Za kilka lat Bydgoszcz będzie największym miastem w Polsce bez dostępu do autostrady i dróg ekspresowych. Skutkować może to powolną marginalizacją miasta, gdyż bez dostępu do infrastruktury miasto przestanie się rozwijać.
Inwestorzy będą wybierać miejsca, gdzie nie będzie problemu z transportem, np. niedaleki Toruń. Kilka lat temu ważyły się losy przebiegu autostrady A1 i zapadła decyzja najgorsza dla Bydgoszczy z możliwych, przebiegła ona po wschodniej części Torunia, czyli bydgoszczanie chcąc z niej skorzystać muszą przejechać kilkadziesiąt kilometrów. Ta decyzja podjęta na szczeblu krajowym budzi nadal wiele kontrowersji, pojawiają się argumenty, że budowa autostrady jest przez ten wariant droższa, gdyż wymaga skonstruowania dwóch dodatkowych mostów.
Gdy już było pewne, że autostrada nie powstanie wiele nadziei wiązano z drogą ekspresową S5, która połączyć ma Wrocław z Poznaniem, Bydgoszczą i Trójmiastem. Inwestycja ta zakończona miała zostać przed turniejem Euro 2012. Napotkane na drodze różne problemy sprawiły, że jej realizacja przesunęła się pierw do 2020 roku. Kilka dni temu ministerstwo transportu przyznało, że nie wiadomo czy będą pieniądze i być może ta droga do 2020 roku nie powstanie.
Z kolei coraz częściej zaczyna się mówić o realizacji inwestycji jaką ma być droga ekspresowa S15 z Gniezna przez Inowrocław do Torunia. Takie rozwiązanie połączyło by Poznań i Wrocław z Trójmiastem z wykorzystaniem autostrady A1. Gdyby doszło do jego realizacji, to w ramach oszczędności najprawdopodobniej realizacja drogi S5 została by zaniechana na kolejne długie lata. I niestety za budową S15 przemawiają argumenty ekonomiczne, gdyż jest to tańsze rozwiązanie niż S5.