«

»

Monika Brodziak

Strategia “spójności”

Narodowa Strategia Spójności to dokument określający wdrażanie funduszy europejskich w latach 2007 – 2013. Jej celem strategicznym jest  ”tworzenie warunków dla wzrostu konkurencyjności gospodarki polskiej opartej na wiedzy i przedsiębiorczości, zapewniającej wzrost zatrudnienia oraz wzrost poziomu spójności społecznej, gospodarczej i przestrzennej“.
Jednym z celów szczegółowych tej strategii jest “poprawa jakości funkcjonowania instytucji publicznych oraz rozbudowa mechanizmów partnerstwa“.

Bez obaw. Nie zamierzam tutaj nudzić o funduszach europejskich. Zostałam do tego niejako zmuszona przez ostatni wybryk Urzędu Marszałkowskiego, jakim jest listopadowe wydanie magazynu “Mówią wieki”, sfinansowane ze wspomnianej strategii, a wiec z pieniędzy, które obywatele UE dostają od Unii (bądź, jak kto woli, nasze pieniądze, które z Unii wracają), by nasz region rozwijał się w sposób zrównoważony i by żadna gmina nie czuła się dyskryminowana.
I z tego oto programu regionalnego zostaje sfinansowana publikacja, która godzi w dobre imię przodków obecnych bydgoszczan. I jak tu nie czuć się zdyskryminowanym?

Po lekturze wywiadu z historykami UMK o jakże dramatycznym tytule “Jesteśmy skazani na tę wspólnotę” właściwie nie wiem, jak go skomentować. Nie zamierzam wdawać się w historyczne polemiki, bo a) to nie moja działka, b) ciężko wygrać z toruńską myślą historyczną, która dostaje wsparcie od samego marszałka województwa. Trzy strony A4 o tym, jaki ten Toruń jest biedny i bohaterski, bo się tak poświęcał dla polskości, uwieńczone zostały przymusem koniecznością współpracy między stolicami województwa. Wystarczy się chociażby zająknąć o rozpadzie województwa, by wzbudzić wrzawę w Urzędzie Marszałkowskim i przekonać się, że w rzeczywistości ta nieszczęsna wspólnota jest toruńskim sposobem na przetrwanie.

Ciężko było wspomnieć o Powstaniu Wielkopolskim, ale z łatwością wpleciono wątek duopolu:. “Bydgoszcz i Toruń leżące zaledwie 50 km od siebie, rozrastają się w sposób naturalny i za jakiś czas muszą się stać jednym megapolis.” – rzecze dr hab. Mikulski. Oczywiście zapomniał dodać, że Bydgoszcz rozrasta się głównie w kierunku północnym i zachodnim, a by zurbanizować obszar między Bydgoszczą a Toruniem, trzeba by było wyciąć tysiace hektarów lasów, odrolnić sto razy tyle ziemi rolnej i zaorać chroniony teren Natura 2000. Do tego dochodzi “drobna” bariera rozwoju w postaci BPPT oraz terenów byłego Zachemu. Ale leśnictwo, zoologia, czy geografia to dziedziny zbyt miałkie dla historyka.

Przede wszystkim – Bydgoszcz NIC NIE MUSI. Toruńskie elity są już tak przekonane o swojej wyższości, że nie zamierzają nas nawet pytać o zdanie! Skoro Wam tak źle, stwórzcie własne województwo z ukochaną przezeń ziemią dobrzyńską, a nawet i chełmińską. Marszałka już macie.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Twitter
  • Wykop
  • RSS
  • Śledzik

O autorze

Monika Brodziak

Monika Brodziak

studentka, bydgoszczanka
redaktor naczelna popierambydgoszcz.pl
Ruch Obywatelski Lepsza Bydgoszcz