Jak informuje bydgoska Wyborcza, nowy szef drogowców – Pan Mirosław Kozłowicz, wyszedł ze swoją pierwszą inicjatywą. Co prawda chodzi jedynie o wdrożenie rozwiązania stosowanego w USA, ale w naszej „szerokości geograficznej” jest to znacząca innowacja.
Chodzi o zezwolenie na jazdę buspasami samochodom osobowym, które wiozą co najmniej 3 osoby. Rozwiązanie to ma pomóc rozwiązać kwestię korków w godzinach szczytu oraz zachęcić mieszkańców naszego miasta, do wspólnego podróżowania. I tak, jak kierowcy samochodów osobowych mo0ga być zadowoleni, tak ja (i podejrzewam, że nie tylko ja) – jako pasażer komunikacji miejskiej, uważam ten pomysł za cofnięcie nas do czasu sprzed wdrożenia buspasów w mieście i wyraźny sygnał, że korzystanie z komunikacji miejskiej wcale nie są i nie będą opłacalne. Co najwyżej drogie i pozostawiające wiele do życzenia.
Przypomnę, że buspasy zostały wprowadzone po to, aby przyspieszyć kursowanie komunikacji miejskiej i ułatwić jej przejazd przez najbardziej zatłoczone części naszego miasta. Rozwiązanie to miało zachęcić mieszkańców miasta do przesiadki na transport zbiorowy. Czy jednak wpuszczenie „zwykłych aut” na buspasy nie niweczy tego planu? Tym bardziej, gdy znamy kreatywność naszych rodaków i nieudolność władz lokalnych w egzekwowaniu prawa? Nie zdziwiłbym się, gdyby nagle co kreatywniejsi kierowcy wycieli sobie z kartonu i przyczepili do krzeseł imitacje postaci. Nie zdziwiłbym się także, gdyby nikt nie sprawdzał tego, czy dany pojazd może się buspasem poruszać – a więc nagle buspas straciłby swoją rolę i stał się zwykłym pasem drogowym. Wrócilibyśmy więc do zakorkowanych ulic po całej szerokości, a autobusy dalej stałyby w korkach tak, jak to było jeszcze nie tak dawno temu.
Można więc uznać debiut nowego szefa drogowców za nieudany. No chyba, że priorytetem dla naszych lokalnych drogowców będzie działanie jedynie na korzyść kierowców samochodów osobowych, a komunikacja ma ulec całkowitej degradacji i likwidacji…
