Największym atutem Torunia jest posiadanie siedziby Urzędu Marszałkowskiego, tym bardziej, że to toruńskie elity sprawują władze nad tą instytucją. Dzięki temu Toruń ma duże możliwości do prowadzenia polityki regionalnej. To właśnie w tym mieście dzielone są pieniądze, na które patrzą z uwagą samorządowcy z całego województwa.
Bydgoszcz natomiast w polityce regionalnej właściwie nie istnieje, nie ma na nią nikt z rządzących pomysłu. Oceniając ostatnie lata i porównując je z tym co działo się za rządów poprzedniego prezydenta, zauważyć można dużą poprawę. Bydgoszcz zaczyna się upominać o swoje i mówić głośno, że Urząd Marszałkowski nie dzieli sprawiedliwie funduszy. Cały czas jest to jednak za mało i przed Bydgoszczą długa droga, aby z miasta rozgrywanego, stać się ośrodkiem rozgrywającym.
Postawa Bydgoszczy ma istotne znaczenie także dla innych gmin. W zachodniej części województwa wielu samorządowców nie kryje, że władze wojewódzkie nie dostrzegają potrzeb tej części regionu. Wielu z nich oczekuje, aż Bydgoszcz w końcu stanie się liderem tego województwa.
Dzięki Urzędowi Marszałkowskiemu Toruń bez problemu jest wstanie politycznie ograć Bydgoszcz. Z jednej strony to właśnie dane z tej instytucji trafiają do ministerstw, które na tej podstawie kreują politykę krajową. Stąd też niekorzystne dla naszego miasta zapisy w Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju 2030. Z drugiej strony to od polityków w Toruniu zależy wiele inwestycji w gminach, stąd też w ten sposób zdobywają przychylność samorządowców.
Bydgoszcz temu procesowi marginalizacji w polityce regionalnej się tylko przegląda. Owszem podjęto trud stworzenia wspólnej strategii rozwoju dla Bydgoskiego Obszaru Funkcjonalnego, ale to mały krok w długiej drodze. Dwa lata temu walczący o fotel senatora przewodniczący bydgoskiej Rady Miasta Roman Jasiakiewicz na dożynkach w Koronowie mówił, że Bydgoszcz chce być liderem regionu i pamięta o mieszkańcach Koronowa przy budowie metropolii. Uważam, że był to ważny gest, których obecnie brakuje.
Dużą przeszkodą na pewno są ograniczone kompetencje Urzędu Miasta, tutaj wiele mogli by pomóc parlamentarzyści, którzy widzą ideę budowania silnej metropolii wokół Bydgoszczy i mogli by podjąć swoiste mediacje pomiędzy gminami. Niestety problemem staje się także dziwny konflikt na linii Bydgoszcz – Inowrocław, który nie ma żadnych merytorycznych racji bytu. Inowrocław byłby dla Bydgoszczy ważnym partnerem politycznym, nieracjonalnie prowadzona polityka doprowadziła do tego, że tak nie jest.
Inną drogą działania byłoby zawiązanie Stowarzyszenia Ziemi Bydgoskiej. Organizacji, którego członkami były by gminy, które mogły by realizować swoje wspólne cele. Przykładem takiego działania jest Stowarzyszenie Komunikacja skupiające gminy z kilku powiatów Wielkopolski oraz powiatu nakielskiego. Misją tej organizacji jest realizacja wspólnych inwestycji transportowych. Bydgoszcz też by mogła pójść taką drogą, a zasięgu tego stowarzyszenia wcale nie należy ograniczać do granic województwa. Na pewno wspólne cele znaleźlibyśmy bowiem także z powiatem pilskim, a być może także złotowskim i chojnickim.