Co jakiś czas pojawiają się postulaty, aby promować pamięć o wybitnych bydgoszczanach. Z punktu widzenia budowania tożsamości, ten kierunek jest dość dobry, ale muszę wyrazić zdecydowany sprzeciw iż miejscem autorytetów nie jest muzeum.
Przez ostatnie stulecie przez Bydgoszcz przewinęło się wiele wybitnych postaci. Są to samorządowcy z okresu II Rzeczypospolitej, którzy mimo zagrożenia marginalizacji Bydgoszczy, potrafili budować siłę miasta. Po wojnie również trafiło się nam kilka postaci jak chociażby Andrzej Szwalbe, który już kilkanaście lat temu prowadził rozważania na temat tworzenia Metropolii Bydgoskiej (co prawda wtedy nie mówiono otwarcie o metropoliach, ale ta postać zauważała, iż w przyszłości będzie wdrażany polaryzacyjno-dyfuzyjny model rozwojowy). Jako osoba interesująca się tematyką metropolitarną, mogę nazwać Szwalbe wizjonerem.
Jestem przeciwny zamykaniu jednak tych wielkich postaci na wystawie muzealnej. My powinniśmy bowiem z ich dorobku korzystać, a na ich postawy moralne patrzeć z autorytetem. Wyrażone w tej publikacji myśli, nie są z mojej strony niczym nowym, ale cały czas widzę za potrzebę, ich podkreślanie.
Wyszedłem niegdyś z inicjatywą, aby rok 2014 ustanowić w Bydgoszczy rokiem Jana Biziela. Przegrała ona z pomysłem patronatu Kanału Bydgoskiego. W jednej ze swoich publikacji, pozwoliłem sobie stwierdzić, iż nie chodzi o to, aby oddawać hołd doktorowi Bizielowi. Był on postacią bardzo skromną, dlatego upamiętniania nie potrzebował. Uważałem jednak, że ten rok był bardziej potrzebny dla samorządowców, w roku wyborczym – dla zauważenia dorobku samorządowego tej postaci. Sposób w jaki zabiegał on o powrót Bydgoszczy do Polski, powinien być dla nas wszystkich wielkim autorytetem.
In servito Bydgostia