Po raz kolejny nawiązuje już do ostatniej konferencji Metropolii Bydgoskiej, ale koncepcje Szybkiej Kolei Miejskiej wzorem Trójmiasta są mi bliskie. W szczególności, że Bydgoszcz jest ważnym węzłem kolejowym w Polsce, a co za tym idzie infrastruktura torowa jest dość mocno rozbudowana, więc trochę dziwi mnie, że nie potrafimy jej właściwie wykorzystać w transporcie zbiorowym. Skupię się też tutaj też na tym, jak wydawać się ważna dla mieszkańców koncepcja przegrała ze sporem o nazwę mostu.
W chwili obecnej mamy dość ciekawą sytuację. Funkcję kolei metropolitarnej pełni bowiem BiT City, a ta o ile rozpoczynając się na stacji Toruń Wschodni obsługuje całe to miasto, to w Bydgoszczy kończy się na dworcu głównym, czyli nie dojeżdża do zachodnich dzielnic, nie mówiąc już o blisko związanych z miastem terenach podmiejskich. Tak jednak tę kwestię wynegocjowały władze miasta ubiegłej kadencji. Co ciekawe za poprzedniego prezydenta w Strategii Rozwoju Bydgoszczy do 2015 roku zapisano nawet utworzenie kolei miejskiej z Osowej Góry do Fordonu.
Nie mniej jednak, gdy w ubiegłym roku ważyły się losy strategii do roku 2030 postulowałem, zresztą tak samo jak Metropolia Bydgoska o dopisanie jako zadania strategicznego rozszerzenia BiT City przynajmniej do stacji Osowa Góra zdając sobie sprawę, że będzie wymagać to pewnych inwestycji, gdyż na tej stacji obecnie nie istnieje możliwość zawracania. Proponowaliśmy także zainteresowanie się stacją, która ma powstać Bydgoszcz Błonie, czy nawet podbydgoskim Trzcincem w gminie Białe Błota (kierunek na Inowrocław).
Do tych naszych uwag specjalnie nie chciał się przekonać prezydent Rafał Bruski, który w nowej strategii do 2030 roku kwestię kolei miejskiej totalnie wykreślił. Opozycja z kolei niezbyt była zainteresowana składaniem tego typu poprawek, choć prezydent proponował radnym, że jak mają uwagi, to głosowanie można o miesiąc przesunąć. W dniu 27 listopada 2013 roku na sesji był dla nich ważniejszy punkt, a dokładniej projekt w sprawie ustanowienia nazwy mostu innej niż im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Na sesję zaproszono wielu sympatyków opozycji, a radni chcieli dobrze wypaść przed swoim elektoratem. No i Szybkiej Kolei Miejskiej w Strategii Rozwoju Bydgoszczy do 2030 roku nie mamy. Po części to też zasługa mediów, które uznały za ważniejszy temat światopoglądowy niż jeden z ważniejszych dokumentów przyjmowanych w kończącej się kadencji.
Konferencja prasowa Metropolii Bydgoskiej odbywająca się w pociągu jadącym z zachodu na wschód miasta w pewnym sensie zatem dyskusję na ten temat odkopała, a przy okazji pokazała sceptykom, że wykorzystując kolej można walczyć z korkami w mieście.