Marszałek województwa Piotr Całbecki na ostatnim posiedzeniu Sejmiku obwieścił swoją złotą myśl – pierw przyjmiemy plan transportowy dla autobusów, bo nie budzi aż takich kontrowersji, a potem dla kolei, gdzie wątpliwości społeczne są wielkie. Ta ,,mądra myśl” ma jednak jedną dość dużą wadę – planu transportowego nie da się przyjmować na raty.
Co dokładnie zrobi w najbliższych tygodniach marszałek to wie tak naprawdę tylko on, a być może też kilku najbliższych współpracowników. Osobiście odnoszę wrażenie, że próbuje się nas zrobić w konia. Pomijam już kwestię, że w sferze autobusowej plan ten budzi także kontrowersje, ale media o nich mówią jakby mniej, a samorządowcy z terenów, które najbardziej ucierpią nie mogą się przebić. Zważając jednak na to, że ten tzw. plan transportowy nie zakłada żadnych rozwiązań rozwojowych dla kolei – zarówno w sferze otwierania nowych połączeń, bądź wzmacniania obsługi pociągami takich tras jak chociażby Bydgoszcz – Inowrocław, to rozumowanie marszałka nawet jakiś sens ma.
Po prostu lekko zmodyfikowany dokument obecnej wersji planu zostanie przyjęty, a potem sobie będziemy mogli podebatować o kolei, ale już po fakcie, bo formalnie wszystko będzie już uchwalone. Na tych spotkaniach marszałek będzie mógł jak dobry wujek wycofać się z planów zamknięcia niektórych linii po 2020 roku, bo do tego jeszcze szmat czasu, a nasz wojewódzki dobrodziej, w ten sposób będzie mógł tę patową sytuację wykorzystać jeszcze do swojej kampanii wyborczej.
O rozwoju siatki połączeń kolejowych zapewne za dużo nie porozmawiamy, a dyskusję jeżeli już do nich dojdzie, będą wyglądać zapewne tak jak spotkanie w Kcyni z udziałem samorządowców z Wielkopolski i naszego województwa. Gdy przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu przekonywali nas, że rezultaty inwestycji kolejowych w ich województwie są wyższe niż przewidywano, od urzędników z Torunia można było usłyszeć dwie powtarzające się śpiewki – ,,To się nie opłaci bo nie będzie pasażerów” albo ,,My mamy lepsze drogi wojewódzkie niż Wielkopolska”. Argumenty żadne, ale do odbębnienia obecności przez toruńskiego dyrektora na tym spotkaniu wystarczające.
Cieszy duże zainteresowanie organizacji społecznych, w szczególności grupie pracującej obecnie nad społecznym planem rozwoju transportu oraz kilku parlamentarzystów i samorządowców. Osobne podziękowania należą się fundacji Centrum Zrównoważonego Transportu, która z naszym regionem bezpośrednio nie jest związana, ale problemom kujawsko-pomorskiego transportu poświęca dużo czasu i służy swoim doświadczeniem i wiedzą.
Niestety jest to za mały oddźwięk, aby skutecznie zmienić politykę marszałka województwa. Jeżeli samorządowcy nie będą zgodni w walce o interesy swoich gmin i powiatów, to ciężko będzie cokolwiek w tym województwie zmienić!