W ostatnich dniach wybuchła afera w związku z wydatkami jakie ponoszono z subwencji partyjnej Platformy Obywatelskiej, gdzie sztabowcy na dyskotece opłacali z tych środków jedzenie sushi z półnagich kelnerek. Natomiast kilka miesięcy temu było głośno o tym, że PiS za pieniądze z subwencji wynajmuję ochronę prezesa Kaczyńskiego za grube tysiące złotych miesięcznie.
Dziwnych wydatków, które mają nic wspólnego z podwyższaniem jakości polskiej demokracji, a są zwykłym zaspokajaniem dziwacznych zachcianek polityków można by znaleźć dużo więcej.
Na Portalu Kujawskim staramy się unikać odwoływania do sondaży, gdyż uważamy, że nie są one zawsze miarodajne i mogą wywoływać psychologiczną presję przy urnie wyborczej. Wykonywanie różnego rodzaju badań społecznych zlecają także partie, rocznie wydając łącznie kilka milionów złotych z subwencji, czyli trzeba to jasno zaznaczyć, z kieszeni podatnika.
Z założenia subwencje na partie polityczne miały służyć poprawie jakości prawa w Polsce. Partie te środki powinny bowiem przeznaczać na różnego rodzaju badania społeczne. Jak wynika z wywiadu z posłem PO, jaki wczoraj przeczytałem, tego typu wydatki stanowią jednak margines. Czy w ogóle ktoś widział, aby partie polityczne jakiekolwiek środki przekazały na realne działania w celu rozwoju społeczeństwa obywatelskiego?
Nic więc dziwnego, że od czasu do czasu pojawiają się głosy, aby finansowanie partii z budżetu państwa zlikwidować lub mocno ograniczyć. Nie przekonują mnie tutaj argumenty, że takie działanie sprawi, że wzrośnie korupcja.
Taki sposób finansowania polityki umacnia partie będące w Sejmie. Nowe projekt y polityczne w walce z tymi ugrupowaniami są bez szans, gdyż muszą się utrzymywać ze swoich składek i darowizn, nie mogą liczyć na te miliony z budżetu. Niby w praktyce ustrój naszego państwa pozwala każdemu obywatelowi zakładać partie , ale w praktyce co z tego.
Jeżeli chcemy zmian w Polsce na lepsze, to zacznijmy od rozbicia tego monopolu na scenie politycznej.