«

»

Przemysław Skrzypek

Nerwy puszczają? O sporcie słów kilka…

W tym tygodniu rozgorzał spór ratusza z kibicami Polonii. Prezydent Bruski zdaje się nie wytrzymywać nasilającej się z różnych stron fali krytyki i postanowił zabrać głos na temat sytuacji w klubie ze Sportowej. Dla zainteresowanych zamieszczam link do całości:

http://bydgoszcz24.pl/artykul/miejska-spolka-polonia-zadluzona-po-uszy-prezydent-pisze-list-do-kibicow

Na odpowiedź kibiców nie trzeba było długo czekać:

http://bydgoszcz24.pl/artykul/riposta-kibicow-polonii-prezydent-bruski-pod-ostrzalem

Internet pełen jest komentarzy i wzajemnych oskarżeń zwolenników ratusza i kibiców. Temat został podchwycony przez “organicznych” przeciwników prezydenta, a ten z kolei stara się udowodnić jak wiele zrobił dla bydgoskiego żużla. Nikt, absolutnie nikt nie odnosi się w tym sporze do kwestii zasadniczych. Obie strony są zgodne, że to miasto w dużej części powinno brać na swoje barki ciężar finansowania sportu, że urzędnicy są od tego, aby spełniać wolę ludu, że wszystkim należy się równo wg zamiłowań i potrzeb. Oni nie spierają się o samą ideę finansowania (jakim prawem?) sportu z podatków. Spierają się o “techniczne” szczegóły takie jak osoba prezesa, niewłaściwe działania promocyjne, “odpowiednie ukierunkowania strumienia pieniędzy”, itd. itd. itd. Nikt nie zastanowi się, że w USA gdzie funkcjonują najlepsze, zawodowe i DOCHODOWE ligi świata, gdzie sportowcy z regularnością szwajcarskiego zegarka wygrywają klasyfikacje medalowe igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata nie istnieje coś takiego jak finansowanie sportu ze środków publicznych! Ile znacie Państwo teamów F1 finansowanych przez jakieś państwo lub samorząd? Ilu tenisistów gra w stroju z logo miasta, które ich sponsoruje?

Idąc tokiem rozumowania ogółu, jako miłośnik hokeja mógłby zebrać w Bydgoszczy kilka tysięcy podobnych do mnie ludzi i domagać się przeznaczenia kilku milionów złotych rocznie na funkcjonowanie reaktywowanego przez nas bydgoskiego klubu hokejowego. A gdzie miłośnicy polo, palanta, rugby, wyścigów samochodowych, żużla na lodzie, futbolu amerykańskiego, itp.? Czy mają czuć się wykluczeni w naszym tolerancyjnym, nowoczesnym społeczeństwie?

Bulwersuje mnie fakt, że miasto corocznie wydaje miliony złotych na finansowanie działań, które powinny zostać w gestii kibiców, sponsorów, hobbystów, fanów, fanatyków. Jestem przekonany, że większość uczciwych osób, które zetknęły się z wydawaniem pieniędzy na sport ze środków publicznych ma takie samo zdanie jak ja. Nie wykluczam, że podobne zdanie ma również urzędujący prezydent Bydgoszczy, ale on nie może powiedzieć tego wprost, bo przyznałby tym samy, że bierze udział w teatrze dla lalek.

Żałosne jest także twierdzenie, że tysiące czy miliony złotych wydane na dany klub czy imprezę (taką jak ostatni koncert pod “Łuczniczką”) wydadzą wielki, acz nigdy niemożliwy do oszacowania plon w postaci “promocji miasta na arenie międzynarodowej lub krajowej”. Chciałbym żyć w mieście i państwie, w którym ludzie idący do polityki mają świadomość, że największą jego promocją są przyjazne warunki do życia i pracy, a nie szukanie rozgłosu za wszelką cenę. Po co budować stadiony, baseny, spalarnię, linie tramwajowe (niektórzy wspominali nawet o metrze…), jeśli nie będzie miał kto z nich korzystać? Najlepsza promocja Bydgoszczy to niskie koszty życia i prowadzenia działalności oraz inwestycje w infrastrukturę. Reszta przyjdzie za tym, ale żeby to dostrzec i zwerbalizować należy wyściubić nos poza cztery kadencyjne lata…

Inną kwestią jest to, że Rafał Bruski – jak każdy demokratyczny polityk – stał się zakładnikiem własnych obietnic wyborczych. Zdaje sobie zresztą z tego doskonale sprawę pisząc w liście do kibiców następujące słowa:

“Analizując Państwa wypowiedzi stwierdzam, że tak naprawdę problem klubu, oprócz spraw personalnych, sprowadza się do finansów i pieniędzy. Jeśli wsparcie w kwocie 3.300.000 zł jest Waszym zdaniem zbyt małe, proszę o jasne sformułowanie Waszych oczekiwań. Jeśli jednak będą one miały wyższy wymiar finansowy, oczekuję jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: czy ich zaspokojenie winno odbyć się kosztem innych klubów i dyscyplin sportu, czy też kosztem innych aktywności miasta: kultury, edukacji, transportu publicznego, bezpieczeństwa, opieki socjalnej czy też inwestycji. Kocham sport jak zapewne każdy z Was, jednak pełniąc swoją funkcję nie jestem tylko kibicem, lecz osobą odpowiedzialną za funkcjonowanie wszystkich obszarów miasta.”

Prezydent Bruski popada coraz częściej w retorykę człowieka stawianego przed dramatycznymi wyborami: sport lub kultura, chodnik lub basen, tramwaj lub stadion. O dziwo jako alternatywa nigdy nie pojawia się “spalarnia”, tak jakby był to najwyższy priorytet, rzecz bezdyskusyjna, zadanie zlecone przez “większych i mądrzejszych”. Biedny, demokratyczny wyborca przez takie stawianie spraw ma prawo popadać w poznawczy dysonans i zastanawiać się nad “uczciwością” prezydenta. No bo przecież obiecał, a teraz mówi, że “nima”. Kłamał? Taki sam oszust jak jego poprzednicy? Nie drodzy wyborcy: Rafał Bruski to dobry, współczesny polityk z krwi i kości. Nikt Wam tyle nie da ile ONI mogą Wam obiecać, a kryzys dopiero przed nami…

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blip
  • Twitter
  • Wykop
  • RSS
  • Śledzik

O autorze

Przemysław Skrzypek

Przemysław Skrzypek

Bydgoszczanin, katolik, konserwatywny liberał, monarchista, patriota, członek Kongresu Nowej Prawicy