Politycy Prawa i Sprawiedliwości kryzys w Samorządzie Wojewódzkim tłumaczą jako wojnę w rodzinie Platformy Obywatelskiej. W pewnym sensie jest to prawda, ale ta rozgrywka dotyczy także interesu Bydgoszczy i zachodniej części województwa, stąd też o swoje jako region powinniśmy zabiegać. Od samego początku tego kryzysu zaznaczałem, że klika zbudowana wokół marszałka Całbeckiego jest ponad partyjna i ku temu pojawiają się kolejne dowody.
O ile lizusostwo wobec marszałka byłego radnego PiS Józefa Rogackiego możemy uznać jako rzecz drugorzędną (choć przez kadencję PiS-owi nie przeszkadzało, że zawodowo był zależny od marszałka z PO), to znacznie trudniej będzie wyjaśnić zachowanie posłanki Anny Sobeckiej z Torunia. Owa działaczka miała bowiem jawnie namawiać radnych tej partii do głosowania na Piotra Całbeckiego, a w żadnym wypadku na Zbigniewa Pawłowicza.
Na ile jej apele okazały się słuszne ciężko precyzyjnie ocenić, gdyż głosowanie było tajne. Szacuję, że mogło się wyłamać maksymalnie dwóch radnych PiS, gdyż pozostała część klubu jak wynika z moich szacunków poparła Pawłowicza. I tutaj należy się szacunek radnym z zachodniej części województwa, że rozumiejąc sytuację zagłosowali na Pawłowicza.